niedziela, 21 lipca 2013

moths

Mały Wóz, Wielki Wóz. Było cicho i spokojnie. Było zimno i ciemno. Nade mną cmentarz, miliony nieistniejących gwiazd, pozostałości, ich odbite światło.
Jesteś daleko, w bardzo odległym miejscu. Nie wiesz, że ta gwiazda już nie istnieje? Wie o tym reszta galaktyki, wie o tym cały wszechświat. Dotarło to do Ciebie na końcu. Nikt sie z Tobą nie liczy, nikogo to nie obchodzi, że chciałaś wiedzieć wcześniej. Nikt o Ciebie nie dba, nawet wszechświat.

Zimno i ciemność to teraz ciepło i jasność w dawce umiarkowanej. Zapalone świeczki zmieniają punkt patrzenia. Kawałek ognia sprawa, że nie drżysz, sprawia ,że nie rozglądasz się bezradnie nic nie widząc. Ogień burzy też ciszę i spokój.
Wiesz co się wtedy zleciało?
Ćmy.
Wspinały się po świeczkach, krążyły wkoło płomienia, wlatywały w roztopiony wosk, grzęzły w nim. Wchodziły w ogień, spalały się, machały skrzydłami, niszczyły spokój. One ginęły w ogniu. I pewnie gdyby potrafiły krzyczeć, to krzyczały niszcząc wszystko dokoła. I pewnie gdyby krzyczały, to nie patrzyłabym na nie tak jak patrzyłam wtedy. Zatykałabym uszy, zamykałabym oczy. Bardzo mocno, bardzo szczelnie. Nie chce widzieć, nie chcę słyszeć, za dużo tego czego się boję, za dużo cierpienia na wyciągnięcie ręki. Jest tuż obok, widzisz je, słyszysz je, czujesz zapach spalonych owadów. Chcesz uciec, a zostajesz. Nie chcesz widzieć, a patrzysz. Nie zgasisz świec.  Nie przyczyniałabyś się do ich śmierci, nie zaburzałabyś ich lotu sztucznym światłem. One tylko chcą kierować się księżycem, a ty wpadasz w ich życie robiąc chaos swoim światłem. Nie wkracza się w czyjeś życie niszcząc wszystko na czym się ono opierało. Nigdy nie bądź dla nikogo sztucznym światłem.

Jestem pewna, że byłam kiedyś ćmą. Spalę się kiedyś tak jak one.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz